Nasz świat podlega nieustannym przemianom. Nie inaczej jest z kuchnią, która ulega wpływom zarówno ze strony środowiska, w którym funkcjonujemy, jak i tworzonej przez nas kultury. Możemy to obserwować już dzisiaj, kiedy z jednej strony mierzymy się z nieustającą popularnością dań instant i fast foodów, a z drugiej – powrotem do naturalnych produktów i tradycyjnych receptur. Ale jak nietrudno się domyślić, ewolucja branży gastronomicznej jeszcze się nie zakończyła, a nasze wnuki z pewnością będą się zajadały czymś zupełnie innym niż my teraz. Jaka będzie kuchnia przyszłości?
Nasz świat się rozwija, a my żyjemy w coraz większym pośpiechu. Niewiele rodzin wciąż kultywuje zwyczaj codziennego zasiadania do stołu i długiego celebrowania wspólnych posiłków. Czas jest na wagę złota, przez co często brakuje nam go na właściwe skoncentrowanie się na jedzeniu. Zamiast gotować pełnowartościowe potrawy i spożywać je z właściwą uwagą, kupujemy w biegu gotowe dania i nierzadko zjadamy je, robiąc przy okazji coś innego. Na co dzień chcemy przede wszystkim zaspokajać głód, jednocześnie dostarczając sobie odpowiedniej ilości składników odżywczych. Wiemy już, że fast foody, zupki w proszku czy sklepowe słodycze nie są najlepszymi elementami codziennej diety. W związku z tymi czynnikami analitycy trendów przewidują, że za jakiś czas możemy zamienić tradycyjne posiłki na tzw. powder food, czyli jedzenie w proszku. Tego typu produkty można już nawet znaleźć na rynku – produkuje je m.in. firma Huel (nazwa nawiązuje do wyrażenia „human fuel”, czyli „ludzkie paliwo”).
Podobnym pomysłem jest Soylent, który został opracowany przez Roba Rhineharta, inżyniera z Kalifornii. Twórca twierdzi, że jego wynalazek można z powodzeniem stosować bez uzupełniania jadłospisu o zwykłe posiłki. Według producentów jedzenie w proszku ma kilka trudnych do przecenienia zalet: są trwałe, ich produkcja nie wiąże się z powstawaniem odpadów żywnościowych oraz śmieci z opakowań, a także nie zawierają pustych kalorii. Z drugiej strony, całkowita zmiana sposobu odżywiania nie może pozostać bez wpływu na ludzi jako gatunek. Po pierwsze: jako że obecnie często spotykamy się podczas spożywania posiłków, możemy zmierzyć się z zanikiem relacji towarzyskich. Po drugie: jeśli nie będziemy przeżuwali, zanikną niektóre mięśnie naszej twarzy (np. mięśnie żwaczy lub żuchwy).
[row cols_nr=”2″][col size=”7″]
Kolejną kwestią, która na pewno sprawi, że kuchnia przyszłości będzie zupełnie odmienna od tej współczesnej, jest nieustannie rosnąca liczba ludzi. Według szacunków do 2050 r. Ziemia będzie musiała wyżywić niemal 10 mld ludzi, czyli o 2,5 mld więcej niż obecnie. Oznacza to, że do tego czasu będziemy musieli znaleźć sposób na wyprodukowanie dwukrotnie większej ilości pożywienia i pasz. Eksploatacja planety prowadzi do nieodwracalnych zmian w ekosystemie. Niektórzy przewidują, że w połowie stulecia będziemy mieli załamanie na rynku mięsa (które obecnie stanowi podstawowe źródło białka dla większości ludzi), a jego ceny drastycznie wzrosną. Mięso (zwłaszcza wołowina) może stać się dobrem luksusowym, dostępnym dla nielicznych. Z tego powodu prawdopodobnie będziemy musieli przekonać się do idei jedzenia… owadów. Już teraz są one przysmakiem w wielu miejscach na świecie, np. w Afryce, Tajlandii czy Meksyku. Bez wątpienia jest to jedno z najlepszych, a jednocześnie najtańszych źródeł białka, a także żelaza, cynku, magnezu i witaminy B. Owady można sprytnie „przemycać” do jedzenia – obecnie produkowane są batoniki, musli czy pieczywo zawierające ten składnik.
[/col][col size=”5″]
[/col][/row]
Innym rozwiązaniem problemu braku mięsa, który może napotkać kuchnia przyszłości, jest „mięso in vitro” – inaczej „czyste mięso”. Aby je wyprodukować pobiera się komórki od zwierzęcia, a następnie w warunkach laboratoryjnych poddaje je procesom mającym doprowadzić do uzyskania tkanki mięśniowej (np. piersi z kurczaka). Zaletą takiej technologii jest możliwość kontrolowania zawartości składników odżywczych i tłuszczu w tak powstałym mięsie. Dodatkowo nie zawiera ono antybiotyków, bakterii czy hormonów, a proces jego produkcji jest bardziej humanitarny. Oprócz tego proces nie generuje odpadów, nie wymaga zużywania zasobów naturalnych, ani nie powoduje emisji dodatkowych gazów cieplarnianych do atmosfery.
Innym sposobem na poradzenie sobie z brakiem mięsa jest całkowite przejście na dietę roślinną. Mogą nam w tym pomóc substytuty na bazie białka roślinnego, które strukturą i smakiem będą przypominały np. wieprzowinę czy kurczaka. O przyszłościowym charakterze tej idei niech świadczy fakt, iż Impossible Foods, czyli firma produkująca tego typu żywność została niedawno przejęta przez Billa Gatesa za niebagatelną sumę 108 mln dolarów.
Inną zmianą, jaka z pewnością nastąpi, jest usprawnienie procesu przygotowywania posiłków. Być może za jakiś czas będziemy mieli w swoich domach wersje drukarek 3d, do których będziemy wsypywali proszek, który następnie będzie przerabiany na wybrane danie (o określonym kształcie, kolorze, zapachu i smaku). Z kolei Ikea w ramach programu „Kitchen Revolution 2025” już teraz opracowuje projekt inteligentnego stołu. Ma on skanować produkty umieszczone na blacie, ważyć je, a następnie proponować przepis na danie i podpowiadać nam, jak mamy je przyrządzić. Spekulacji i prognoz na temat tego, jak będzie wyglądała kuchnia przyszłości jest wiele. Jedno jest pewne – będzie zupełnie inaczej niż teraz, ale bardzo ciekawie!