Pomidory, fasola szparagowa czy włoskie makarony – to jedne z wielu składników nowoczesnej kuchni, które trafiły na polskie stoły za sprawą królowej Bony. Ale to nie koniec rewolucji przeprowadzonych za jej sprawą w kraju nad Wisłą. Jak wyglądała i smakowała kuchnia królowej Bony 500 lat temu?
Bona Sforza, druga żona króla Zygmunta I Starego, pochodziła ze znanego i możnego rodu książąt mediolańskich – Sforzów. Jak na renesansową księżniczkę przystało, odebrała staranne wykształcenie w zakresie administracji, historii, retoryki, prawa oraz teologii. Miała apodyktyczną i charyzmatyczną osobowość oraz niezwykłe, jak na ówczesne kobiety, ambicje polityczne.
Do Polski przyjechała na początku 1518 roku jako 24. latka i już od pierwszego dnia zaczęła wprowadzać swoje porządki. Nic dziwnego, że całe otoczenie przyjęło ją z pewną rezerwą, a nawet niechęcią.
[row cols_nr=”2″][col size=”6″]
Kuchnia średniowieczna
Zanim jednak dotarła do nas włoska kuchnia, na stołach królewskich w kraju nad Wisłą, prym wiodła kuchnia średniowieczna. Pomimo, że nie znamy dokładnych dań i przepisów, wiemy, że gustowano w potrawach mięsnych w obfitych porcjach, przyprawianych regionalnymi przyprawami: pietruszką, lebiodką, gorczycą, czosnkiem, koprem czy liśćmi wiśni i dębu. Modne, ale kosztowne były też wschodnie przyprawy, takie jak: pieprz czarny, gałka muszkatołowa, goździki, imbir. Najdroższą przyprawą był szafran, cena jednego funta stanowiła równowartość rączego konia! Kucharze dodawali go do potraw, a także barwili sosy, a w późnym średniowieczu dodawali do ryżu, który w stał najpopularniejszym składnikiem reprezentacyjnych dań.
[/col][col size=”6″]
[/col][/row]
Do ciast dodawano miód, a najbardziej powszechną przyprawą a zarazem konserwantem stosowanym w kuchni była sól. Dodatkiem do mięs albo potrawą samą w sobie była kasza i różnego rodzaju kluski. Zarówno na królewskim dworze jak i wiejskiej chacie jadano chleb. Co ciekawe, w ówczesnym Krakowie wypiekano aż dziewięć gatunków chleba. Kogo było stać, do chleba jadł kiełbasę albo nadziewane kiszki. Popijano piwem albo miodem pitnym. W poście dużą popularnością cieszyły się ryby. Rzadko spożywano mleko, jaja, sery oraz wino.
Kuchnia królowej Bony
Oprócz potocznie dziś zwanej włoszczyzny oraz korzennych przypraw nowa żona króla Zygmunta Starego wprowadziła do Polski zupełnie nowe zwyczaje kulinarne. A wszystko zaczęło się już w dniu uroczystych zaślubin i koronacji 18 kwietnia 1518 roku, które odbyły się na Wawelu. Przede wszystkim Bona Sforza nie zaakceptowała menu zaproponowanego przez królewskich kucharzy. Według niej było za tłuste i zbyt obfite. Dworskie posiłki musiały zostać nieco odchudzone i zyskały więcej jarzyn, nieznanych dotąd w Polsce. Pojawiły się kalafiory, karczochy, sałata oraz szpinak, bazylia, a do soli i pieprzu w charakterze przypraw dołączyły oregano, rozmaryn i tymianek. Komponowanie nowego menu powierzone zostało, przywiezionym przez Sforzę, włoskim kucharzom.
[row cols_nr=”2″][col size=”7″]
Na królewskim przyjęciu ślubnym znalazło się ponad dwadzieścia potraw. Wśród przystawek królował nugat z orzeszków z serem śmietankowym przybrany marmoladą i konfiturą z różnych owoców; galareta mięsna z sałatą; paszteciki mięsne czy francuskie ciasto nadziewane serem. Jako dania główne podano pieczone gołąbki, króliki w sosie własnym, dziczyznę gotowaną z przyprawą węgierską oraz pieczeń wołową z sosem winnym lub octowym. Prawdziwym rarytasem były zaś pawie duszone we własnym sosie, pieczeń z dziczyzny z białymi kluskami, kuropatwy z konfiturą z pigwy i smażone kasztany.
[/col][col size=”5″]
[/col][/row]
Do posiłków serwowano wino białe i czerwone oraz wino gotowane z miodem i korzeniami. Trunki te zaczęły wypierać spożywane dotąd w nadmiarze staropolskie miody pitne.
Choć uczta przeszła do historii, ówczesnym Polakom nie za bardzo przypadła do gustu. Narzekano na zbytnie wyrafinowanie, za mało mięsa i za dużo, egzotycznych jak na owe czasy, warzyw. Do grona krytyków należał sam Mikołaj Rej, który tymi słowy opisywał włoskie menu: „Z tych dziwnych wymysłów jeno sprośna utrata, a potem łakomstwo, a potem różność wrzodów a przypadków szkodliwych, a rozlicznych”. Z czasem jednak kuchnia królowej Bony zyskała uznanie w Polsce. Dziś bez pomidorów, fasoli szparagowej czy włoskich makaronów trudno wyobrazić sobie nasze posiłki.
Rewolucje w modzie
Pisząc o Bonie nie sposób wspomnieć o modowych trendach, jakie wprowadziła na dwór Włoszka. Dzięki niej do Polski zawitały nowoczesne wzory renesansowe obowiązujące na zachodzie Europy, wypierając nieco zaściankową modę średniowieczną. Ówczesne Polki ubierały się skromnie: nosiły suknie z podwyższonym stanem z osobno krojonymi stanikami i spódnicami z zaznaczonymi z przodu fałdkami. Garderoba Bony, składająca się z dwudziestu przepięknych, aksamitnych sukien zdobionych brokatem, kunsztownymi złotymi blaszkami, drogocennymi klejnotami czy misternymi haftami podbiła serca wielu Polek. Do mody wprowadziła przede wszystkim dekolty, co spodobało się nie tylko Paniom, i odcinane ozdobne rękawy w sukni wierzchniej, przez które wystawały fałdy białej koszuli haftowane złotymi albo srebrnymi nitkami. Co dotychczas nie miało miejsca na polskim dworze królewskim, zorganizowano profesjonalną, jak na owe czasy, pracownię krawiecką, w której szyto stroje zgodnie z trendami obowiązującymi w Italii.
Bogatemu patrycjatowi miejskiemu i zamożniejszej szlachcie zmiany te bardzo przypadły do gustu i wzorowały się na swojej modnej królowej.
Dzięki królowej Bonie nie tylko kuchnia zmieniła swoje polskie oblicze. I choć moda na renesansowe suknie wkrótce przeminęła, bogactwo jarzyn, jakie sprowadziła na nasz stół została z nami do dnia dzisiejszego. Bo czyż można wyobrazić sobie życie bez pomidorów, makaronu i wina?