Co roku w lutym wszystkie wystawy sklepowe zapełniają się czerwonymi serduszkami, a zakochani dwoją się i troją, by zorganizować miłą niespodziankę dla swojej „drugiej połówki”. Walentynki mają równie wielu entuzjastów, co przeciwników. Ci pierwsi chętnie korzystają z każdej okazji na wyrażenie swojej miłości i czerpią przyjemność z wesołej, ciepłej atmosfery w środku zimy. Ci drudzy zaś widzą w tym święcie przede wszystkim triumf konsumpcjonizmu i krytykują tendencję do „amerykanizacji” naszej kultury. Wyznawcy tego ostatniego poglądu z pewnością zdziwią się, że korzeni Walentynek należałoby szukać… w Europie. Jaka jest właściwie historia tego zwyczaju i skąd się wzięło święto obchodzone 14 lutego?
Luty to zdecydowanie czas zakochanych! To właśnie wtedy, w momencie, w którym na zewnątrz panuje mróz i mało kto ma ochotę wychodzić z domu, wszystkich ogarnia prawdziwe walentynkowe szaleństwo. Kawiarnie, restauracje, sklepy i innego typu lokale zostają przybrane nieco kiczowatymi dekoracjami, w których prym wiodą czerwone i różowe serduszka. Zarówno w wielkich marketach, jak i małych sklepikach całe półki zostają zapełnione prezentami i gadżetami przeznaczonymi dla zakochanych: kolorowymi kartkami, wielkimi bombonierkami, bukietami kwiatów, koszulkami z napisami dla par, płytami z romantyczną muzyką i innymi towarami, które mają na celu wykrzyczenie swojej miłości całemu światu. Oczywiście, nie każdy hołduje tej stosunkowo nowej tradycji. Część społeczeństwa z zaangażowaniem krytykuje Walentynki, wskazując je jako wyraz powszechnej amerykanizacji i konsumpcjonizmu, a nawet kultywowania pogańskich zwyczajów (co jest błędnym założeniem, ale o tym za chwilę). Nie da się jednak ukryć, że z roku na rok świętowanie 14 lutego coraz bardziej zakorzenia się naszej kulturze i tradycji, stając się ich nieodłączną częścią.
Przeciwników zapożyczania zwyczajów z Ameryki z pewnością zdziwi fakt, że pierwowzorem Walentynek było Święto Zakochanych obchodzone… w starożytnym Rzymie. Mowa o tzw. wigilii Luperkaliów, czyli świąt ku czci bożka płodności Fauna, która miała miejsce 15 lutego. Podczas tej uroczystości do specjalnej urny wrzucane były karteczki z imionami panien, a następnie organizowano losowanie, w ramach którego każdy młody mężczyzna musiał zamknąć oczy i wybrać jedną z nich. Wyłonione w ten sposób duety spędzały ze sobą całe święto, by poznać się nieco bliżej. Tradycja ta nie spodobała się jednak Kościołowi, który próbował jej zakazać, a kiedy to nie przyniosło rezultatu – zastąpić nowym, chrześcijańskim zwyczajem. Udało się to dzięki postaci świętego Walentego – biskupa, który żył w III wieku w Rzymie. W tamtym czasie panował tam cesarz Klaudiusz II, który nie pozwalał, by młodzi mężczyźni wstępowali w związki małżeńskie, twierdząc, że żonaci żołnierze gorzej sprawdzają się na froncie. Walenty nie respektował jednak tego zakazu, w tajemnicy udzielając ślubu wielu zakochanym parom. Niestety, cesarz dowiedział się o tym procederze i wtrącił go do więzienia, a następnie skazał na śmierć, która nastąpiła 14 lutego 269 roku. Dzień przed wykonaniem wyroku Walenty napisał list do swojej ukochanej (córki strażnika, którą poznał w więzieniu) i podpisał kartkę: „Od twojego Walentego”. Na grobie biskupa znalazł się dopisek: „Patron miłości”, a on sam został uznany za świętego.
Jak widać, korzenie Walentynek są chrześcijańskie, a sam zwyczaj obchodzenia ich 14 lutego ma źródło w celowych działaniach Kościoła. Sama tradycja wysyłania do siebie kartek również nawiązuje do wydarzeń z życia świętego. Choć obecnie zakochane pary dają je sobie zupełnie otwarcie, początkowo pisanie takich liścików było przede wszystkim okazją do wyznania swoich uczuć przez osoby, które boją się odrzucenia i nie chcą zdradzać swoich personaliów. W takim przypadku używa się podpisu „twój Walenty” lub „od twojego Walentego”, czyli takiego samego, jaki widniał na liście biskupa do jego ukochanej.
Co ciekawe, największy udział w rozpowszechnieniu Walentynek mają nie Amerykanie, a Brytyjczycy. Połowa lutego to dla Wysp Brytyjskich czas, w którym ptaki łączą się w pary, co ich mieszkańcy uważają za niezwykle romantyczne. W dodatku to właśnie w Anglii znajduje się pierwsza zachowana „walentynka”, czyli kartka dla żony wysłana w 1415 roku przez Karola, księcia Orleanu, który był w tym czasie uwięziony w Tower. Kartka znajduje się obecnie w Muzeum Brytyjskim i stanowi cenną pamiątkę początków Walentynek.
Warto wspomnieć, że Słowianie mają własne Święto Zakochanych, czyli Noc Kupały (nazywaną również Sobótką) obchodzoną w nocy z 21 na 22 czerwca. Niegdyś podczas tej nocy odbywały się liczne zabawy i wróżby, m.in. puszczanie własnoręcznie uplecionych przez dziewczęta wianków na rzekach lub strumieniach. Po drugiej stronie stali chłopcy, którzy mieli za zadanie je wyławiać – tak utworzone pary mogły nawet pójść na spacer po lesie bez dodatkowego towarzystwa. W niektórych miejscach w Polsce wciąż obchodzi się Noc Kupały, choć obecnie jest to raczej ciekawostka. Nie da się ukryć, że rodzime święto zostało niemal całkowicie wyparte przez międzynarodowe Walentynki, co nie powinno nikogo dziwić w dobie powszechnego dostępu do popkultury i postępującej globalizacji.